Wydawnictwo Janka: Aleksandra Julia Kotela - Ręce ojca (recenzja)

Cześć 😊 Jako rodzaj ludzki lubimy patrzeć wstecz, szukamy przeszłości i próbujemy się dowiedzieć czegoś nowego o nas samych. Stąd poszukiwania przodków, teorie Darwina i inne naukowe odkrycia. Chociaż większość osób dokładnie wie skąd pochodzi i zna swoich przodków, to ci nieliczni, którzy nie mieli tego szczęścia czasami tracą pół swojego życia by poznać przeszłość, o tym właśnie są Ręce Ojca.




 Julia stoi na progu swojego dorosłego życia, ale nie umie go rozpocząć, jest jakby zawieszona w próżni. Jest matka, od której nie zaznała prawdziwego ciepła, która sama szukała go w przypadkowych mężczyznach, z którymi umawiała się na randki. Nie ma za to ojca, jest jego jakieś mgliste wspomnienie, ale matka twierdzi, że to niemożliwe. Nieznajomość ojca, jej wielka miłość do jego wyidealizowanego obrazu, sprawiają, że sama kochać nie umie.

„Panorama  była tylko tłem. Chodziło o nas. Wyglądałam na szczęśliwą. On także. Na dalszym planie zauważyłam dłonie, dosyć stare, zważywszy na żyły, wychodzące spod mlecznej skóry, niczym niesforne korzenie. To mogła być jego matka.[…]

Jan o atrakcyjnym uśmiechu i dużej pewności siebie. Jan o tamtych dłoniach ze snu. Niespełniona miłość to miłość groźna. Jest jak jeździec na koniu, z twarzą ukrytą pod maską: nieokrzesana niedościgniona, wolna, a zarazem mroczna, bo tajemnicza.”

Wtedy przychodzi wiadomość, od Marka – jego przyjaciela, że ojciec popełnił samobójstwo, a ona odziedziczyła Juliana -bar i mieszkanie w Heidelbergu.
 Wyrusza więc do Niemiec, jednak każda osoba jaką napotyka, matka, Marek, Babka, a w końcu wuj, ukrywają przed nią prawdę. Każde dozuje przekazywane informacje, a ona za każdym razem stara się dopasować je w jedną całość, jednak każda nowa informacja niszczy poprzednio podjętą koncepcję.
 Julia bardzo chce poznać ojca, zrozumieć dlaczego został jej odebrany i jaki w tym udział mieli inni. Dlaczego o nią nie walczył. W końcu chcę zrozumieć kim jest ona sama, bo czy można naprawdę poznać siebie nie znając swojej przeszłości?


 Aleksandra Kotela tworzy trudną powieść, czyta się ją naprawdę długo. Nie jest to spowodowane złym stylem, który notabene jest warty uwagi, a całym tematem.
Pomimo całej stagnacji, nowi bohaterowie powodują nieoczekiwane zwroty akcji. Powieści się nie pochłania jak już pisałam, ale powoli zagłębia się w jej historię. Motyw schematów, mocno poruszone aspekty psychologiczne. Młoda kobieta bez ojca, będzie szukać jego w partnerze. Skrzywdzona kobieta będzie szukać szczęścia na siłę. Ten kto za młodu nie zasmakował miłości, to pod koniec swoich dni będzie jej szukał w młodym ciele.
 Autorka konsekwentnie kreuje mocno rozbudowane, często wręcz groteskowe postacie. Poznajemy Julię, której cierpienie jest namacalne, wręcz depresyjne. Dziewczyna, szuka w sobie ojca, a z drugiej strony widzi podobieństwo do matki. Z manierą wytrawnego psychologa szuka u siebie odruchów na nieszczęście, które ją spotykają. Roztrząsa i analizuje każdy gest.
 Powieść jest raczej statyczna, większość akcji rozgrywa się w głowie bohaterki, nieliczne epizody mają miejsce z pozostałymi bohaterami. W trakcie historii, pojawia się druga po Julii, można by rzec najważniejsza postać – Marek. Nadaje on trochę świeżości, optymizmu, lirycznego sznytu, ale z drugiej strony czuć, że skrywa jakąś tajemnicę, że nie do końca jest szczery.

„Zrozumiałem coś ważnego: kiedy tracisz to, co najdroższe, nie boisz się i możesz powiedzieć wszystko.”

Ręce Ojca – nie można zaliczyć do książek łatwych i przyjemnych. Takie książki zostają na dłużej i drążą nas umysł jeszcze długo. Serdecznie polecam.

1 komentarz:

Drogi czytelniku, dziękuję, że dotarłeś aż tutaj. Czekam na Twoje zdanie w tym temacie, śmiało- będzie mi miło podjąć się dyskusji.

Copyright © 2014 Patriseria , Blogger