J. Sterling- Rozgrywka (recenzja)

J. Sterling- Rozgrywka (recenzja)

  Cześć :) Ostatnio bardzo u mnie książkowo, ale ostatnio udaje mi się wygospodarować czas na ich czytanie. Dzięki portalowi Czytam Pierwszy weszłam w posiadanie twórczości J. Sterling. Zamówiłam obie dostępne części serii The perfect game. Zwłaszcza, że streszczenie pierwszej części pt. Rozgrywka wyglądało obiecująco.

 'On jest rozgrywką, w którą ona jeszcze nie grała.

Kiedy Cassie poznaje w college’u Jacka, postanawia omijać go szerokim łukiem. Gwiazdor drużyny baseballowej uosabia wszystko, czego dziewczyna nie znosi w facetach – jest przystojny, uwodzicielski, pewny siebie, ma wielkie ego i… zabójczo piękne oczy. Sprawy się komplikują, kiedy Jack zaczyna zwracać na Cassie szczególną uwagę. Co tak naprawdę kryje się za jego zainteresowaniem? Czy ma ono jakiś związek z przeszłością dziewczyny? Ile można poświęcić, aby być z ukochaną osobą?

Zapnij pasy! Przejażdżka z the Perfect Game. Rozgrywka sprawi, że serce nieraz zabije ci szybciej. Czasem życie to prawdziwy rollercoaster .'


Cassie kończy college i dołącza do swojej studiującej przyjaciółki Melissy. Już podczas pierwszej imprezy poznaje Jacka, który jest gwiazdą  uczelnianej drużyny baseballu i niepoprawnym podrywaczem. Każda dziewczyna to przygoda na nie więcej niż jedną noc. To już skreśla go na wstępie w jej oczach. On jest jednak nieustępliwy.
Początkowy opór dziewczyny słabnie i w końcu umawiają się na randkę. Oboje nie potrafią nikomu ufać, na co wpływ miało dzieciństwo. 
Tej parze nie pomaga, transfer Jacka do Arizony, gdzie czekają różne pokusy. Wszyscy wróżą mu karierę w pierwszej lidze, więc jest łakomym kąskiem dla groupies i żądnych pieniędzy kobiet.
Każdy samotny wyjazd to morze alkoholu i piękne kobiety. Czy natura Jacka weźmie górę i zdradzi ukochaną?

 Czuję się oszukana, bo opis ma niewiele wspólnego z treścią. Postacie są płytkie; Cassie jest tak naprawdę nijaka. Próba zrobienia z niej twardej, pewnej siebie dziewczyny pęka zaraz po tym jak umawia się na randkę z Jackiem. DO tego rozdmuchane problemy z dzieciństwa, jakimi jest niesłowny ojciec- to rzutuje na jej umiejętność ufania ludziom.
On natomiast ma być podrywaczem i facetem z charakterem, a wychodzi z niego mimoza. Coś chce, ale czegoś się boi i cały czas zwraca się do dziewczyny per 'Kiciu'. 
Dialogi całkiem w porządku, chociaż momentami bardzo sztuczne, a wewnętrzne przemyślenia bohaterów czasami wprawiają w zażenowanie.
Bardzo dużo scen seksu; a ich opis jakoś mi nie pasuje do całości- zalatuje trochę twórczością Steell. Przez to także ciężko zaliczyć tę serię do młodziezowej.
Mam mieszane uczucia, bo z jednej strony treść nie powala na kolana, a z drugiej czyta się to lekko. Autorka na siłę chciała napisać bestseller i to ją zgubiło.

Myślę, że gdybym miała tak z dziesięć lat mniej to mogłabym być zachwycona, na ten moment takie 3/5.
John Grisham- Góra bezprawia (recenzja)

John Grisham- Góra bezprawia (recenzja)

  Cześć :) Ostatnio było bardzo kobieco więc zapraszam na thriller. John Grisham specjalizuje się w tworzeniu  thrillerów, które trafiają na listy bestsellerów. Jednak czy tak będzie tym razem? Przekonacie się o tym za chwilę.




  Samanta Kofer to młoda nowojorsa prawniczka, która ma jasno określoną ścieżkę kariery. Czuje, że dzięki ciężkiej pracy już niedługo zostanie powołana na wspólniczkę w kancelarii, w której pracuje. Jest to korporacja zatrudniająca tysiące prawników i zajmująca kilka pięter w samym Nowym Jorku.
Jej misternie ułożony plan rujnuje kryzys gospodarczy i załamanie giełdy, co ciągnie za sobą tysiące zwolnień. Wezwana na spotkanie z innymi współpracownikami dostaje ofertę nie do odrzucenia. W zamian za ubezpieczenie i możliwość powrotu na swoje stanowisko, przez rok będzie musiała pracować charytatywnie w jakiejś fundacji, a to wszystko na czas kiedy pracodawca będzie próbował stanąć na nogi.
Uzbrojona w listę fundacji oraz karton ze swoimi rzeczami odchodzi i wtapia się w nurt młodych, wykształconych i bezrobotnych prawników. Poszukiwania stażu prowadzą ją aż w Appalachy.
  Świat, w którym rządzą kompanie węglowe nie wita jej początkowo przyjaźnie.  Zostaje aresztowana, ale dzięki charyzmatycznemu Donovanowi unika jednych kłopotów, by popaść w kolejne. Zaczyna pracę w biurze pomocy prawnej i nie może się odnaleźć. To zupełnie coś innego; w Nowym Jorku zajmowała się tabelkami i cyferkami, tu musi pracować z człowiekiem. Poznaje ckliwe historie oraz dramaty ludzkie, zaczyna nawet występować na sali sądowej czego wcześniej nie lubiła. Pomaga ludziom, którzy chorują na pylicę, a kopalnie odmawiają im zasiłków.
 Donovan jest jedyną osobą, która przeciwstawia się wyzyskowi ludzi i nadmiernemu eksploatowaniu gór, jednak nie robi tego w białych rękawiczkach. Dziewczyna wie, że znajomość z nim nie wróży nic dobrego; zwłaszcza, że ma opinię kobieciarza. To świat, w którym rządzą wielkie pieniądze, za nic ma się zdrowie i życie ludzkie. Samanta próbuje trzymać się z dala od kłopotów, jednak chęć pomocy innym przeważa nad jej postanowieniami.
 Mam trochę mieszane uczucia, bo książka jest napisana naprawdę świetnym językiem. Dialogi są dobrze poprowadzone, nie ma żadnej sztuczności.
Jest jednak 'ale', dla mnie większa część tej ksiażki to literatura typowo kobieca, coś w stylu romansu- tak przynajmniej zapowiada się początek. Wątek kryminalny jest poprowadzony dosyć słabo. Przez zbyt duże skupianie się na odczuciach fizycznych bohaterki zatraca się klimat i napięcie. 
Chociaż sama postać Samanty jest nieźle zbudowana; wewnętrzne dialogi nie są infantylne. Z drugiej jednak strony razi trochę, że bohaterka w jednym momencie jest zagubiona, bo z niczym sobie nie radzi, nic nie wie i nie chce być wciągana w szczegóły niektórych spraw (obawia się złamania prawa), to za chwilę wygrywa sprawy sądowe. tak jakby autor nie mógł się zdecydować, jak ją scharakteryzować.
Nie wiem dlaczego na okładce rekomendacja świadczy jakoby ta książka była na równi z Firmą czy Raportem Pelikana. Dla mnie takie 4/5.
Tatuażysta z Auschwitz Heather Morris  (recenzja)

Tatuażysta z Auschwitz Heather Morris (recenzja)

  Cześć :) Ostatnio wśród blogerów krąży powieść Heather Morris Tatuażysta z Auschwitz.
Książka o holokauście, która napawa optymizmem. Dwudziestosześcioletni Lale Sokołow (właściwie Ludwig Eisenberg) dobrowolnie zgłasza się do pracy na rzecz Niemców, by jego rodzina mogła pozostać w domu- tak w 1942r trafia do Auschwitz.


  W obozie dzieje się coś fenomenalnego, tyle szczęścia co ma nasz bohater starczyłoby dla kilku ludzi. Niesamowita wola przetrwania, mądrość i wrodzony spryt, ale także duża doza szczęścia pozwalają mu na egzystencję. Lale udaje sie kilkukrotnie uciec przed śmiercią. 
Znajomość języków sprawia, że zaczyna pracować jako Tätowierer. To on jest jednym z pierwszych, który widzi setki tysięcy więźniów, przyjeżdżających do obozu.
  Nasz bohater stara się wykonywać swoją pracę najlepiej jak potrafi, przy tym próbując ograniczać ból przy oznaczaniu przedramion. Wie, że nie może patrzeć w oczy osadzonym jak i ss-manom, którzy dokonują selekcji. Pewnego dnia jednak łamie tę zasadę, podnosi głowę i napotyka wzrok Gity Furman (właściwie Gisela Fuhrmannova). Od tej pory nie umie przestać o niej myśleć i postanawia ją uratować. Dzięki nawiązanym kontaktom, a nawet specyficznej relacji z oficerem SS, potrafi zorganizować dodatkowe jedzenie tak potrzebne w obozie, ale również lekarstwa czy słodycze. Cel: przeżyć. Chce przeżyć by móc pomóc w skazaniu oprawców i ujawnieniu prawdy oraz by założyć rodzinę z poznaną w obozie Gitą.
To w obozie pierwszy raz rozmawiają, całują się. Lale cały czas próbuje zarazić Gitę nadzieją na lepsze jutro.
Uczucie pozwala tej dwójce śmiało marzyć o przyszłości i walczyć o każdy następny dzień. Jeszcze wielokrotnie los wystawi ich na próbę, ale żadne nie straci pogody ducha. Myślę, że niejeden na ich miejscu by się poddał, ale nie oni. Wsparcie i pewność, że mają dla kogo walczyć dodawała im skrzydeł.
 Tematyka holokaustu to dla mnie abstrakcja, ciężko mi uzmysłowić sobie, że to ludzie ludziom zgotowali ten los. Piekło na ziemii, za życia.
Heather Morris w sposób przystępny i niezwykle atrakcyjny przekazuje nam całą historię. 
Chociaż nie brakuje przerażających opisówi zdarzen tak makabrycznych, że ciężko je sobie wyobrazić. To całość w ogólnym rozrachunku jest bardzo pogodna. Nie kusi się o ocenę czy komentarz. Spisała historię tak jak przekazał jej to Lale. Czyta się świetnie, wciąga na długie godziny. Szczerze polecam!
.
Bogini niewiary. Ateiści, którzy modlą się i klęczą Tarryn Fisher (recenzja)

Bogini niewiary. Ateiści, którzy modlą się i klęczą Tarryn Fisher (recenzja)

  Drogie Panie :) Jakiś czas temu dzięki portalowi Czytam pierwszy udało mi się upolować książkę o zacnym tytule  Bogini niewiary. Ateiści, którzy modlą się i klęczą autorstwa Tarryn Fisher



 Yara Philips jest atrakcyjną młodą kobieta, która nie wierzy w miłość. Na swojej drodze spotyka mężczyzn; głownie artystów którzy ją potrzebują. Ciężka przeszłość, zaważyła na nieumiejętności kochania. Nie potrafi zbudować stałego związku, nie potrafi nigdzie zagrzać dłużej miejsca. Porzuca mężczyzn, a oni pod wpływem złamanego cerca odnoszą sukces. Wierzy, że to jej sprawka, że tego właśnie od niej oczekują. Ze złamane serce to remedium na problemy zawodowe i brak weny.
Kiedy nie potrafi sobie poradzić z problemami ucieka, podróżuje, zwiedza i zawsze pracuje za barem.
 David Lisey to młody, a co najważniejsze przystojny muzyk. Dusza romantyka sprawia, że wierzy w miłośc, upaja się nią. Dla niego wszystko jest proste. Jego zespół gra w knajpach bez większych sukcesów. Pewnego dnia idąc ulicą Londynu zagląda przez okno do Pubu i zauważa Yarę. Coś natychmiast każe wejść mu do środka, a on poźniej nie umie przestać myśleć o charakternej barmance. 
Wie, że to ta na którą czekał. Dostaje od niej ostrzeżenie, że to spotkanie będzie go dużo kosztować, że nie będzie trwać wiecznie, ale w zamian odniesie sukces. 
Pomimo wszystko David chce zaryzykować, może to wrodzona ufność sprawia, że nie wierzy w koniec.

Wydawać by się mogło, że będzie to schematyczny romans. On poznaje ją, zakochuje się, biorą ślub i wszystko jest w porządku.
Nic bardziej mylnego. Obserwując sielankę tej pary, mamy w głowie, że przecież Yara obiecała Dawidowi złamane serce. Z twardej i butnej kobiety, zmienia się w niepewną siebie dziewczynę, która wszędzie widzi zagrożenie. Wszystko jest w porządku dopóki nie pojawia się ta trzecia (jakżeby inaczej) . Nieuporządkowany styl życia Davida, jego beztroska przerażają naszą bohaterkę. Do tego dochodzi świadomość, że w pobliżu kręci się inna kobieta.  Yara targana emocjami, niepewnością i zazdrością, którą podsycają niespodziewane i nie do końca wyjaśnione sytuacje znika. Zespół Davida odnosi sukces, w radiu puszczane są ich piosenki. Dla Yary emanują nienawiścią w stosunku do niej- w sumie zrobiła to co obiecała. Złamała mu serce, a on odniósł sukces.
Tę parę poznajemy już jakiś czas po rozstaniu. Yara dostaje maila z prośbą o spotkanie. Podejrzewa, że chodzi o uregulowanie spraw rozwodowych, ale czy na pewno?

Nie znam innych książek autorki i ta dla mnie jest zaskoczeniem. Napisana w sposób przystępny, nieźle zbudowane napięcie wciąga na kilka godzin.
Dobrze zbudowane dialogi. Całkiem przyjemnie postacie. Denerwowała mnie trochę ta infantylność w zachowaniu Yary- jak z fajnej babki zmieniła się w przerażoną nastolatkę.
O Davidzie w zasadzie wiemy niewiele.
Osobiście polecam. Fajna, miła oku lektura na wakacje. Aktualnie czyta ją moja koleżanka i stwierdza, że ją mocno wciągnęła- wiec nie jest to moje odosobnione zdanie.
Z przyjemnością sięgnę po inne utwory autorki.
Ponadczasowe dodatki-zakup. których artykułów może nam się opłacić.

Ponadczasowe dodatki-zakup. których artykułów może nam się opłacić.

  Cześć dziewczyny :) Chociaż już końcówka lata to łatwo można zauważyć co jest modne tego sezonu; co się sprawdziło, a które elementy znikną tak szybko jak się pojawiły. Chociaż styliści co roku doradzją nam zmianę akcesoriów. Jest kilka rzeczy, które zawsze będą modne, a które tanio możemy kupić  na stronie Banggood (dostepna też jest aplikacja Banggood APP).

Odzież z wysokim stanem. (high waisted maxi skirt) Spodnie, spódnice, które ukrywają mankamenty figury, a przy tym są niezwykle wygodne.

Krótkie sexowne topy (sexy tank tops). To hit, zwłaszcza letnich stylizacji. Sama lubię zestawiać topy z marynarkami, spódnicami i spodniami z wysokim stanem.

Torebki listonoszki (canvas crossbody bag). Zmienia się styl, zmieniają materiały- ale forma cały czas pozostaje ta sama. Klasyczna listonoszka od wielu lat króluje na salonach. Sama mam jedną, czarną, bez żadnych dodatków- idealna do trampek jak i czółenek.

Plecaki (vintage backpacks) to już nie atrybut sportowca, teraz to także fajny gadżet i element stylizacji. Uważam, że często są dużo bardziej wygodne niż torebka i dużo bardziej pojemne.



Zadbane dłonie i stopy. Manicure i pedicure to podstawa. Czy wiecie, że przy pierwszym kontakcie ludzie najpierw patrzy na twarz, włosy a na trzecim miejscu na dłonie?  Ważne żeby były zadbane- dlatego by zaoszczędzić czas warto postawić na manicure hybrydowy i kupić cały zestaw (nail art kit), który wychodzi taniej. Kiedy już wprawimy się w tę sztukę to można pomyśleć o zdobieniach (DANCINGNAIL).


Zegarki (yazole watch). Dobry zegarek świadczy o pozycji użytkownika. Klasyczny na ładnym pasku, z pozłacaną tarczą doda kunsztu stylizacji. Mam kilka zegarków w swojej kolekcji. Wiem jak ważny to element więc nie kupuję kiczu. Jeśli jednak nie stać nas na markowe zegarki, warto pokusić się o coś z niższej półki cenowej co swoim wyglądem nie będzie ustępować topowym markom.
 
 
 
Myślę, że inwestując w rzeczy z powyższej listy spokojnie będziemy mogły z nich korzystać przez kilka zesonów.
 
 
Ciekawostka.  Najsłynniejsza torebka marki Chanel (model Chanel 2.5) w tym roku obchodzi swoje 63 urodziny! Co roku pojawiają się na nią tysiące chętnych i można dostać ją tylko w formie zapisów. Co więcej z roku na rok potrafi być drożdza. Więc drogie Panie, nie zastanawiajcie się- nowa torebka może być Waszą najlepszą inwestycją. 😏







 




Dlaczego po zakupie 'zamienników' męczył mnie kac moralny.

Dlaczego po zakupie 'zamienników' męczył mnie kac moralny.

 Cześć Dziewczyny 💗 Pewnie każda z Was ma już dość upałów; na szczęście ma być chwilowe ochłodzenie. Ja za oknem mam już piękne burzowe chmury. Od półtorej tygodnia próbowałam coś napisać, ale w ciągu dnia- brak czasu, a wieczorami padam z wyczerpania.    
  Na wielu blogach przewija się temat perfum. Temat raz po raz powraca jak bumerang; zwłaszcza latem- gdzie chcemy pachnieć wyjątkowo i czuć się świeżo. Zauważyłyście modę na tzw. odpowiedniki?
  Kiedyś, jeszcze w licealnych czasach dałam się złapać na tzw. odpowiedniki. Kończyły mi się moje ulubione perfumy, które kosztują ok 300zł za 80ml, więc postanowiłam zaoszczędzić i skusiłam się na zamienniki. Niestety, okazało się, że zapah przypominał oryginał tylko na początku i wcale mi się nie podobał. Jestem tak zdolna, że skusiłam się jeszcze jeden raz na chwyt z 'odpowiednikami' i łącznie wydałam tyle, że spokojnie mogłam kupić oryginał w mniejszym opakowaniu. Ponadto miałam trochę moralniaka, bo jakby nie było jest to wspieranie oszustwa i kradzieży jaką jest sprzedaż sygnowanego towaru bez licencji. (nie mylić z towarem inspirowanym),
  Aktualnie używam tylko oryginalnych perfum, czasem jednak skuszę się na niskobudżetowe produkty i tak trafiłam na Lazel parfums, które można kupić m.in w sieciach Rossmann, Empik czy Smyk.

 

 Woda perfumowana Lazell Carriere femme to kwiatowa kompozycja ( nuty zapachowe: głowy- kwiat kaktusa, serca- różowa frezja, jaśmin, róża, bazy- cedr, nuty drzewne), którą możemy kupić za ok 13zł.
 Jak dla mnie, w pierwszym odczuciu mocno przebijają się słodkie różane nuty. Zapach fajnie pracuje ukazując coraz to słodsze aromaty frezji i jaśminu. Dzięki drzewnym aromatom całość nie jest mdła- tworzy doskonale wyważoną mieszankę. Szczerze mówiąc dawno nie spotkałam tak fajnego różanego zapachu, gdzie nie sposób tego nie ropoznać. Uważam, że kompozycja trafi w gusta fanek Lancome Miracle ( podaję przykłady, dzięki którym łatwiej będzie Wam wyobrazić sobie zapach).



 Woda perfumowana Lazell Prestige to kwiatowo-piżmowa kompozycja ( nuty zapachowe: głowy- liście sycylijskiego krzewu cytryny, zielony bez, serca- wisteria, zielona herbata, kwiat brzoskwini, piwonia, osmantus, bazy- biały cedr, piżmo, ambergris), dostępna za niecałe 13zł.
 Typowy, klasyczny zapach dla młodych kobiet. Nastolatki nie będą się w nim lubować- może być uznany za 'zbyt poważny', ale grupa +25 doceni elegancje jaką się charakteryzuje. Dosyć słodki, jednak ma w sobie coś intrygującego i odświeżającego. Pomimo użycia piżma, całość nie jest ostra, otacza nas intensywna aczkolwiek subtelna woń. Osobiście uwielbiam piżmo i takie mieszanki, dlatego z wybranego zestawu to jest mój ulubieniec. Spokojnie można umieścić go na półce wśród perfum takich jak Calvin Klein-Eternity, Lancome- La vie est belle czy Avon- Attraction.




 Woda perfumowana Lazell Acqua woman to cytrusowo- miętowa kompozycja ( nuty zapachowe: głowy- cytryna, mięta; serca- jaśmin, różowy pieprz, piwonia; bazy- cedr, francuski labdanum, cukier). Dostaniemy ją za ok 23zł.
 Jak dla mnie hit na lato! Najpierw do naszych nozdrzy uderza cytrusowo-miętowe orzeźwienie, by po chwili zostawić delikatną słodycz jaśminu przeplataną ze słodko ostrymi nutami cedru i cukru. Lekkie, świeże i młodzieńcze- firmie udało się osiągnąć typowo letnie zestawienie. Nazwa i sam kolor nawiązują do morskich toni i spokojnie całość nasnuwa mi kojarzenie z morską bryzą.  Jeśli teraz myślicie o Giorgio Armanim i Acqua di Gioia to się nie zawiedziecie. Lazell stworzył podobną, ale jednak trochę bardziej słodką kompozycję, którą z czystym sumieniem polecam.






 
 Ostatni flakon czyli rodzynek w naszym zestawieniu Lazell Elite XXX for men orientalna kompozycja (nuty zapachowe: głowy- anyż gwiazdkowaty, bazylia, anyż, serca- konwalia, kardamon, gałka muszkatołowa, bazy: lukrecja, piżmo, wetyweria, goździk).
Uwielbiam takie męskie zapachy. Zdecydowane, ostre przy pierwszym wrażeniu, by po chwili pokazać skrywaną we wnętrzu słodycz. Ładnie pracują, zmieniając swoje oblicze. Całość jest na pograniczu zapachu eleganckiego i sportowego- coś pomiędzy kompozycjami Adidasa, a słodszymi nutami Dolce&Gabbana Pour Homme.





  Podsumowując Lazell tworzy niskobudżetowe zapachy na czasie. Nie są przesłodzone, nie są kiczowate. Flakony z powodzeniem mogą ozdabiać toaletki. Całość utrzymuje się przyzwoicie. Jeśli użyłam ich rano, a po południu dostawałam komplementy, że ładnie pachnę to można uznać to za dobry wynik.  Namawiam do zapoznania się z ofertą i zakończeniem wspierania szerej strefy zamienników. Lepiej kupić coś tańszego, a na droższe zapachy po prostu odkładać.
Copyright © 2014 Patriseria , Blogger