Wydawnictwo Pan Tabletka: Marcin Korczyk - Odporność. Czy Twoje dziecko może nie chorować?

Wydawnictwo Pan Tabletka: Marcin Korczyk - Odporność. Czy Twoje dziecko może nie chorować?

 Cześć:) Dziś pozycja idealna, zwłaszcza że sezon na przeziębienia, już puka do drzwi. Jeszcze zanim urodzi się dziecko, człowiek czyta milion poradników z zakresu psychologii, wychowania. Zarzeka się, że chce być świadomym rodzicem. Na świat w końcu przychodzi młody człowiek i są zachwyty, buziaki, piękne ubranka, a później.... a później przychodzi przeziębienie. Często już kilka tygodni po narodzinach i katar zamiast przysłowiowy tydzień, trwa dwa tygodnie. Mijają kolejne dwa tygodnie względnego spokoju i znowu pojawia się katar i nieprzespane noce. Dziecko jest marudne, nie chce jeść, a rodzice zastanawiają się co jest nie tak i wybierają się do apteki po magiczne specyfiki.

"Dojrzewanie układu odpornościowego, to między innymi budowanie pamięci immunologicznej. A nie jesteśmy w stanie jej wzmocnić syropkami na odporność"

Kolejnym takim etapem jest żłobek, bądź przedszkole. Dwa tygodnie zdrowia, przeplatają się z takim samym okresem chorobowym. Znowu rodzice lądują w aptece, tym razem jednak są "mądrzejsi" - wchodzą na fora, oglądają reklamy i kupują wszystko, co reklamują sławne mamy.


Pan Tabletka i jego Odporność to głos rozsądku w tych marketingowo szalonych czasach. Ta książka nie tylko zmieni nasze podejście co do suplementów diety, ale także przypomni jak działa organizm i jak warto go wspierać. Bezlitośnie obala mity i chwyty marketingowe związane z Colostrum, Collagenem w płynie i innymi specyfikami. 

"Multiwitaminy - najbardziej przereklamowane środki na odporność."

Książka podzielona jest na kilka rozdziałów z podrozdziałami, wszystko jest jasno i czytelnie rozpisane. Tak by wyszukiwać odpowiednie fragmenty, w razie potrzeby. Podoba mi się, że po każdym rozdziale jest podsumowanie. Pojawiają się złote myśli Pana tabletki, a na samym końcu całości, krótkie streszczenie pod nazwą Co zapamiętać z tej książki?. Dodatkiem są też odpowiedzi na nurtujące pytania czytelników, coś co mimo lektury, może jeszcze nie być do końca zrozumiałe.


 Podoba mi się, że wiele zagadnień jest wyjaśnione prostym językiem, z ilustracjami i zobrazowane przykładami, jak w przypadku organizmu dziecka porównanego do silnika samochodu.
Osobiście cenię sobie przypisy. Tutaj ich nie brakuje, porządna bibliografia odsyłająca do badań naukowych, przekona nawet niedowiarków i sceptyków.


 Na duży plus tej pozycji jest twarda okładka. Książka długo posłuży i uniknie uszkodzeń, związanych z czytaniem. Na końcu jest notes, na nasze prywatne notatki. Myślę, że to pozycja, która powinna być obowiązkowa w biblioteczce rodziców. A dla zabieganych idealnym rozwiązaniem będzie dostęp do audiobooka online (https://kursydlarodzicow.pl/?utm_source=NAK&utm_medium=R&utm_campaign=1),  który jest dożywotni, także na wszystkie zmiany i rozszerzenia.




Wydawnictwo Akapit Press: Ida Pierelotkin - Tajemne życie magów

Wydawnictwo Akapit Press: Ida Pierelotkin - Tajemne życie magów

Cześć :) Ostatnio dużo się u mnie dzieje, więc musiałam trochę odpuścić recenzowanie (Chociaż czas na czytanie udało mi się znaleźć). Myślę, że większość dorosłych, wraca z rozrzewnieniem do bajek z dzieciństwa i tęskni za tą utraconą magią. Jak to jest, że współcześni autorzy, nie potrafią stworzyć tej otoczki?

 Pewnego dnia, w parku na ławce, spotyka się trzech czarodziejów. Każdy z nich jest tajemniczy, ale każdego trapi jakieś nieszczęście. Z powodu niepowodzeń życiowych, każdy z nich postanawia uchylić rąbka tajemniczości i opowiedzieć pozostałym kompanom, co go trapi. Tym wszystkim opowieściom przysłuchuje się, nieproszony gość, ukryty w pobliskich, parkowych zakrzaczeniach.


'Czarodziej uśmiechnął się pod wąsem z ogromnym zadowoleniem. Na liście komplementów, które można powiedzieć czarodziejom, ten właśnie pod względem cenności, jest pierwszy na liście. Czarodzieje naprawdę traktują sprawę tajemniczości z ogromnym namaszczeniem.'


Tajemne życie magów to powieść, która zachwyca swoim baśniowym klimatem. Jeśli miałabym ją streścić w kilku słowach napisałabym, że jest urocza, magiczna  i bardzo zabawna. Autorka, z nutką humoru porywa nas do świata trzech czarodziei i kłopotów jakie potrafi przysparzać im magia. Domeną każdego z nich jest tajemniczość, bo cóż to za czarodziej, który nie potrafi zaciekawić innych swoją powściągliwością, a prześladuje ich liczba trzy. To trzeba wiedzieć, że jeśli coś raz wydarzy się w życiu czarodzieja, to zazwyczaj powtarza się nie mniej, nie więcej, ale kolejne dwa razy. 

 Bardzo podoba mi się jak autorka prowadzi historię, która dociera do serc małych czytelników. Ida Pierelotkin wręcz czaruje słowem swoich odbiorców. Nie jest to zwykła książka dla dzieci, jakich teraz wiele na księgarnianych półkach. W tych zaledwie dwustu stronach, odnajdziemy tęsknotę za dziecięcymi baśniami i ich klimatem. Zakwitające forsycje, czy ścielące się dywany kwiatów połączone z tak przyziemną funkcją jak na przykład kichanie, rozbawią ponuraka.


 Książkę charakteryzuje bardzo dobra kreacja postaci i ciekawy pomysł na fabułę. Stworzenie trzech charakterystycznych bohaterów i trzech wyjątkowych opowieści, wymaga nie lada wprawy, a prowadzenie dialogów, w którym żaden nie traci swojego animuszu. To już wyczyn godny pochwały.

 Myślę, że w tej uroczej historii, jak w każdej porządnej bajce, ukrywa się morał, że czasami starania i ulepszanie wszystkiego przynoszą odwrotny skutek. Najważniejsze natomiast przesłanie, to żeby nauczyć cieszyć się z prostych rzeczy, które czasami mają wady, bo wyidealizowane tracą swój urok. Jak dla przykładu lody, które nigdy się nie topią. Cały sekret nie tkwi w perfekcji, ale w tym co czasem po prostu ją psuje.

 Na uwagę zasługuje oprawa opowieści. Piękna okładka i bajkowe ilustracje autorstwa Agnieszki Wajdy. Do tego tytuły rozdziałów, które same w sobie są już  ich streszczeniem. Polecam, tylko ostrzegam, że każdy spacer w parku będzie skupiał Waszą uwagę na szukaniu magów! :)






Wydawnictwo Otwarte: Nina Solomin - Ok, Amen. Miłość i nienawiść w świecie nowojorskich chasydów.

Wydawnictwo Otwarte: Nina Solomin - Ok, Amen. Miłość i nienawiść w świecie nowojorskich chasydów.

 Cześć :) Moja znajomość z tematem ortodoksyjnych Żydów rozpoczęła się od obejrzenia mini serialu Unorthodox, na podstawie historii Deborah Feldman. Zafascynował mnie ten świat, tak odmienny od tego, który znam. Kiedy na rynku czytelniczym pojawiła się kolejna pozycja Ok, Amen. Miłość i nienawiść w świecie nowojorskich chasydów. byłam pewna, że chcę spojrzeć na ten temat oczami Żydówki, która jest nie wywodzi się z tego środowiska, jest obca. 


 Kiedy Nina Solomin mówi swoim przyjaciołom, że chce zrobić reportaż o chasydach nikt nie wierzy, że jej się uda. W pewnym momencie sama zwątpi, ponieważ jest to tak hermetyczne środowisko, że przekraczając granicę dzielnicy, ma się wrażenie, że świat się tu zatrzymał. Przechadzając się ulicami Williamsburga, przyciąga głownie wrogie spojrzenia, a sprzedawcy, jej zainteresowanie traktują z pobłażliwością i to bynajmniej pobłażliwą. Pewnego dnia, los się do niej uśmiecha. Do drzwi puka ktoś, kto da jej początek tej historii.

 Żydowskie pochodzenie pomogło autorce nawiązać kontakt z mieszkańcami Williamsburga (dzielnica NY) i stworzyć ten reportaż. Nie mogę napisać, że przeniknęła ona do tego świata, bo jednak zawsze czuła się obca i tę obcość w niej pielęgnowano. Swoją historię zaczyna od momentu przeprowadzki do NY i nie ogranicza się tylko do tematu Chasydów. Podoba mi się, że snuje opowieść na zasadzie kontrastów, które często podkreśla. Porównuje mieszkańców Williamsburga do otaczających ich innych narodowości i Żydów mieszkających w innych dzielnicach. Fascynujące dla mnie jest to, z jakim pietyzmem pielęgnuje się tożsamość religijną i jak przeżyta trauma przechodzi na pokolenia. Każdy Chasyd boi się, że Zagłada może ponownie dojść do skutku, dlatego izoluje się od świata zewnętrznego, uważając go nie tylko za grzeszny i niereligijny, ale także za niebezpieczny. Cała społeczność żyje ściśle ze sobą jak jeden organizm, każdy sobie pomaga, ale także pilnuje się nawzajem, by nie zboczyć ze ścieżki do zbawienia. Członkowie wspólnoty unikają technologii i nie są w stanie odnaleźć się w życiu poza nią, do tego stopnia, że nawet nie marzą o odejściu - bo życie bez zawodu i koneksji jest wręcz niemożliwe.


Z kartek wyłania się zaskakujący obraz chasydzkich kobiet. Chociaż według Tory są one na lepszej pozycji i bliżej Boga, to nie mogą brać udziału w wielu świętach, tylko biernie się przypatrywać mężczyznom. Nie mogą zostać Rebem, uczyć się na uniwersytetach, czy studiować Tory. Obarczone za to są zakazami i regułami wyznaczonymi przez religię i męża bądź ojców. Grube rajstopy, peruki, zakrywanie ciała i skromność - tym powinny się cechować. Chociaż dla ludzi z zewnątrz taki sposób życia wydaje się wegetacją, one zdają się tego nie zauważać.

W książce pojawiają się nawiązania i wspomnień o Polce, polskich korzeniach żydowskich, a nawet specjalnie dla nas został napisany wstęp przez autorkę.
Nina Solomin w swojej książce daje nam porządny kawał reportażu, który czaruje słowem i otwiera drzwi niedostępne zwykłym śmiertelnikom. Dialogi są jak żywe, a opisy praktyk religijnych i obyczajów fascynują. Podoba mi się, że autorka nakreśla zarys historyczny i przedstawia sylwetki różnych rodów chasydzkich tłumacząc, że ten ruch wiąże się nie tylko z ultraortodoksją.
Copyright © 2014 Patriseria , Blogger