Wydawnictwo Zysk i S-ka: Dorota Pasek - Dziewczyna od trawnika

Wydawnictwo Zysk i S-ka: Dorota Pasek - Dziewczyna od trawnika

Cześć 😊 Przyjęło się, że literatura kobieca musi być lekka, łatwa i przyjemna, jednak Dziewczyna od trawnika Doroty Pasek wyłamuje się z tego stereotypu. Schemat i historia są podobne, jednak jej poprowadzenie czyni z tej książki wyjątkową i wartą uwagi.
'Marysia odetchnęła. Jeszcze przez chwilę myślała o jego oczach i o tym, że przekroczyli jakąś granicę, barierę, która do tej pory ich oddzielała. Rozmawiali, ale nigdy jej nie dotknął tylko po to, by dotknąć, by poczuć, że są tuż obok siebie. Ona i on.


Marysia Tamulska to tytułowa dziewczyna od trawnika, pracuje jako ogrodnik w ‘Rezydencji Różowej’, jednak płacą jej tak niewiele, że czasu starcza tylko na koszenie trawy. Pewnego dnia zamiast jej gburowatego zleceniodawcy, na werandzie domu pojawia się Adam – nowy właściciel, a zwiastuje to głośna muzyka, zagłuszająca spokój tego miejsca. Dziewczyna dosadnie mówi mu, co myśli o takim zachowaniu i nawet to, że ubrany jest w same bokserki jej nie peszy. Od tego momentu będą prowadzić utarczki słowne, w momentach, kiedy Adam będzie opuszczał miejską dżunglę i zaszywał się na wsi.
Zadziorna i nieustępliwa Marysia, będzie intrygowała biznesmena, ale oboje mają za sobą trudną przeszłość i skrywają pewne tajemnice. Czy Marysia da szansę Adamowi, nawet jeśli jest on częściowo sprawdzą jej nieszczęść w przeszłości?

'-Jesteś taka porządna, dziewczyno od trawnika - powiedział cicho, sięgnął po jej dłoń, pochylił się i pocałował. Przez krótką chwilę Marysia patrzyła na jego głowę i wzruszenie ścisnęło jej krtań.'


 Dorota Pasek nie tworzy łzawego romansu. Ta książka nie jest lekka. W swojej historii porusza takie tematy, jak przemoc w rodzinie czy uzależnienie. Psychologiczny aspekt książki wspiera ofiary, pokazuje, że nie powinny się wstydzić szukać pomocy, czy obwiniać za nieszczęścia. Marysia zostaje ciężko doświadczona przez los. Wcześnie traci rodziców, później jej małżeństwo nie jest bajką o jakiej marzyła, a na końcu traci dwie bliskie sobie osoby. Jedynym wsparciem zostaje brat, u którego mieszka i który pomaga stanąć jej na nogi. Najbardziej lubi spędzaj czas pracując w ogrodzie, unika towarzystwa ludzi, ale dzięki nowej znajomości zaczyna się otwierać i rozkwitać. Jednak by móc w pełni cieszyć się nowym, musi zamknąć stary rozdział i uporać się z powracającymi demonami przeszłości.
Adam, jest bogaty, przystojny i pewny siebie. Wydawałoby się, że ma wszystko. Jednak okazuje się, że jego dzieciństwo nie było tak różowe, a występki jego przyrodniego brata są barierą by zdobyć serce Marysi. Jest bardzo konsekwentny i uparty, nawracająca przeszłość kładzie mu kłody pod nogi – nie zniechęci go to by walczyć o szczęście.


 Pisarka nie wprowadza wielu bohaterów i w sumie bardzo dobrze, każdy z nich ma swoje określone miejsce i rolę, dopełniając historię. Postacie są mocno realistyczne i przemyślane, poznajemy ich przeszłość i widzimy jaką przemianę przechodzą w trakcie trwania akcji. Duży plus za dialogi, które wypadają naturalnie. Książka zmusza do nostalgii, przemyśleń, ale przywołuje także cień uśmiechu.
Podoba mi się, że nie dostajemy nic na tacy, a przeszłość osób poznajemy stopniowo, powoli odkrywane są przed nami karty –  to potęguje napięcie i uatrakcyjnia historię.
 Autorce udało się zbudować napięcie między bohaterami i je stopniować, aż do momentu wrzenia. Sceny seksu są opisane sensualnie – nie są rozwleczone, nie są toporne, ale nie podoba mi się opis penisa jako pulsującej wieży. Dużo lepiej wyglądałoby słowo członek, penis, męskość – ale ta wieża dodaje trochę komizmu. Z przyjemnością sięgnę po wcześniejszą książkę, tę oceniam 4/5.
Wydawnictwo Marginesy: Jakub Ćwiek - Szwindel

Wydawnictwo Marginesy: Jakub Ćwiek - Szwindel

Cześć😊 Żyjemy w czasach, kiedy usługodawcy próbują przyciągnąć nas do siebie różnymi promocjami i gratisami, w zamian za oznaczenie się w lokalu, pobranie aplikacji, czy założenie karty lojalnościowej. Większości z Was po takim spotkaniu jest pewnie po prostu miło, ale czy zastanowiliście się kiedyś, że za często za ciasto sprzedajecie swoje wszystkie dane? Szwindel Jakuba Ćwieka to historia, która powinna być przestrogą.

Znał ten stan, to uczucie, miewał tak już wcześniej. Zupełnie jakby jego umysł stanowczo odmawiał powrotu do normalnego życia, jakby pragnął jedynie pozostać w rybie stuprocentowego gracza. Tyle, że pomyślał Marcin, dotąd zdarzało się to wyłącznie po długich numerach, nigdy po zwykłej przygrywce.”


 Główny wątek Szwindla to działania zorganizowanej grupy oszustów, która na swój cel obiera dobrze wyselekcjonowane jednostki tzw. Gapów. Pewnego dnia do grupy dociera wiadomość, że w zakładzie opiekuńczym umiera jeden z jej założycieli, który rozpłynął się w przeszłości jak mgła nad łąką. Zostaje po nim tylko zeszyt i syn, który by otrzymać spadek ma sam na niego zapracować, a kwota to niebagatelna, bo prawie pół miliona. Ruszają przygotowania do akcji.

Nie uważam, by ludzie naprawdę oczekiwali od innych szczerości. Owszem, tak mówią, ale gdy tylko ją dostają, prawda zaczyna wprawiać ich w zakłopotanie, odbiera im pewność i nadzieję.’

 Książka porusza drażliwy temat oszustów i to nie tylko internetowych. Czasami jesteśmy tak zaślepieni wizją darmowych gadżetów czy posiłku, że korzystamy z niezabezpieczonych sieci, pobieramy aplikacje, którym dajemy dostęp do wszystkich danych w telefonie – bez jakiegokolwiek poczucia niebezpieczeństwa.
 Jakub Ćwiek przedstawia nam model działania takich grup, łatwość z jaką poszukują ofiary i jej dziecięcą naiwność, która pozwala im dopiąć swego celu. W książce wątek główny przeplata się z pobocznymi, nie poznajemy bohaterów w stu procentach, ponieważ skrywają się oni za pseudonimami. Nie wiemy kim są, co robią. Ich opis także nie jest adekwatny, ponieważ wielokrotnie zmieniają swój image do pełnionej roli w przygrywkach i zadaniach. Autor porusza ciekawy temat, ale mnogość wątków i bohaterów w pewnym momencie zaczyna przytłaczać i wprowadzać chaos.
Myślę, że skupienie się na kilku większych akcjach i ograniczenie liczny osób, wpłynęłoby na czytelność całej historii i wartkość akcji. Całość jednak wynagradza research, który zrobił autor przed podjęciem tego tematu i jego świetny styl. Książka pomimo zagmatwania, jest napisana wyborowym językiem, o który nie tak łatwo, wśród aktualnych twórców. Dialogi wypadają naturalnie, nacechowane są emocjami odpowiednimi do danego momentu, a opisy ubarwiają akcję. Przyznam, że to pierwsze spotkanie z Ćwiekiem i wypadło przyzwoicie.
Jeśli chcecie swój egzemplarz to na www.czytampierwszy.pl, jest jeszcze kilka sztuk.

'- Gap to ten, kogo zwykło się nazywać ofiarą numeru - zaczął tłumaczyć Karwasz. - To ten, kto ostatecznie kończy bez pieniędzy, za to z cenną lekcją.'



Wydawnictwo Albatros: Beth O'Leary - Współlokatorzy

Wydawnictwo Albatros: Beth O'Leary - Współlokatorzy

Cześć 😊 Wczoraj, w sumie to już dzisiaj, nie spałam do 2:00 godziny, bo tak wciągnęli mnie Współlokatorzy i ich historia. Tiffy i Leon się nie znają, ale w jednym mieszkaniu i łóżku sypiają. Przezabawna i pełna ciepła komedia romantyczna, której nie sposób odłożyć na półkę.

'Irytująca babka, bez dwóch zdań. No i kobieta, co może się nie spodobać Kay. Ale dzwoniły jeszcze tylko dwie osoby: pierwsza pytała, czy mam coś przeciwko oswojonym jeżom (odpowiedź: nie, dopóki u mnie nie mieszkają), a druga to na sto procent handlarz narkotykami (nie, nie jestem przewrażliwiony – gość chciał mi sprzedać prochy podczas naszej rozmowy).'

 
 Tiffany, a właściwie Tiffy, ma nie lada zagwozdkę. Musi wyprowadzić się od byłego chłopaka, pomimo, że ciągle wierzyła, że do siebie wrócą. Zawsze tak było, ale tym razem przyprowadził do domu nową dziewczynę i nie ma już odwrotu.
 Leon pilnie potrzebuje pieniędzy, jego brat przebywa w areszcie, a nocne zmiany nie przynoszą takiej dużej ilości gotówki, by opłacić rachunki za prawnika. Postanawia zarobić na wynajmie, ale jest jeden problem, mieszka w małym, zagraconym mieszkanku.
 Życie tej dwójki krzyżuje się, kiedy ograniczone fundusze Tiffy, doprowadzają ją do nietypowego ogłoszenia. Do wynajęcia mieszkanie w godzinach 18:00-8:00 i w weekendy – czyli czas, w którym Leon przebywa w pracy. Chociaż dla znajomych tej pary to absurd, oni podejmują wyzwanie. Jest tylko jeden warunek, mają się nigdy nie spotkać. Los bywa przewrotny, te dwie potencjalnie obce osoby dzielą ze sobą łóżko, a pewnego dnia zaczynają pisać do siebie liściki i gotować sobie nawzajem. Trwają w tym samym miejscu, ale w innych strefach czasowych. Dzięki obserwacji otoczenia, poznają swoje zwyczaje. Czy dojdzie do złamania podstawowej zasady rządzącej tym układem?

'Podchodzi bliżej, swobodnie i bez pośpiechu. Czasami dostrzegam w nim niespodziewaną pewność siebie – nieczęsto ją okazuje, ale kiedy to robi, nie mogę mu się oprzeć. Gdy mnie całuje, robi mi się jeszcze cieplej.'
 
 
 Współlokatorzy jest pełną ciepłą i humoru historią. Autorka stworzyła bardzo przemyślanych bohaterów, których nie sposób nie lubić. Dialogi czyta się z przyjemnością, a każda z postaci w książce jest barwna i ma swoje określone miejsce.
Tiffy jest ekscentryczką, nosi kolorowe, z założenia niepasujące do siebie ubrania, jest głośna i nie sposób jej nie zauważyć dzięki wysokiej posturze. Ogniste włosy współgrają z jej temperamentem.
Pracuje jako redaktora w wydawnictwie, a w stresujących momentach dużo piecze. Jej jedynym mankamentem jest jej były, zazdrosny chłopak Justin.
Leon to całkowite przeciwieństwo dziewczyny, to introwertyk. Nie lubi hałasu, zwracania nadmiernej uwagi i niewiele mówi. Większość ma go za samotnika i mruka. Jednak tak naprawdę jest bardzo uczuciowy i troskliwy, zwłaszcza w stosunku do pacjentów w hospicjum, w którym pracuje.
Postacie w trakcie całej akcji przechodzą przemianę, Tiffy staje się mocno pewna siebie, pomimo wcześniejszych złych wspomnień, uświadamia sobie, że to nie ona była problemem w poprzednim związku. Leon rozlicza się ze swoją przeszłością, rozkwita i staje się bardziej otwarty.
Na uwagę zasługują poboczni bohaterowie, tacy jak Mo i Gerty, którzy pomimo ról drugoplanowych mocno odciskają swoje piętno na głównym wątku.
 Autorka zwraca uwagę na poważny problem przemocy psychicznej w związku, jaką stosował Justin. Na podstawie przeżyć Tiffy i wspomnień, tworzymy całą układankę. Symptomy, charakterystyka i opis jak sobie radzić z agresorem, jest ważną lekcją i przestrogą. Często ofiary nie wiedzą, że nimi są dopóki się nie uwolnią od przeszłości. W prosty sposób pokazane są różnice pomiędzy miłością, a przyzwyczajeniem, miłością, a obsesją. W opozycji do tego stoi obraz wręcz romantycznej miłości, gdzie partnerzy dbają o siebie, a pożądanie jest elementem związku, nie obowiązkiem.
 Napięcie, które powstaje pomiędzy postaciami jest naturalne, nie jest wydumane, czy sztuczne. Nie pojawiają się typowe sceny seksu, ale bliskość pomiędzy bohaterami opisywana jest w bardzo dobrym stylu, nie jest wulgarna i nie wprawia w zażenowanie.
Mogę polecić z czystym sumieniem.
 



Pielęgnacja w stylu ZERO WASTE

Pielęgnacja w stylu ZERO WASTE

Cześć 😊 Większa świadomość w kwestii dbania o środowisko, przekłada się na różne dziedziny życia i pobudza do życia takie ruchy jak Bio, Eko czy właśnie Zero Waste. Producenci kosmetyków (przynajmniej część) już od jakiegoś czasu dbają o skład produktów jakie nam serwują, ale pod naporem większej świadomości społeczeństwa zaczynają pakować swoje produkty do pojemników przyjaznych środowisku. A co, gdyby tych opakowań nie było w ogóle? Czy da się zrobić szampon w formie stałej? Już spieszę z odpowiedzią: Otóż się da!  Pierwsze spotkanie z Szamponami w kostce miała w 2015r w Londynie w sklepie Lush – cóż to za piękne miejsce. Dziś na tapecie mam rodzimą firmę www.naturologia.pl i dwa szampony Odżywczą Malinę i Oczyszczający Skrzyp, pakowane w zwykłe torebki z brązowego papieru.


Szampon w kostce Odżywcza Malina
Delikatny szampon do włosów suchych i wymagających. Dobrze się pieni i oczyszcza włosy, nie powodując ich plątania. Szampon wzbogacony jest o olej jojoba, olej awokado i d-panthenol.

INCI: Sodium Cocoyl Isethionate, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, BTMS (Behentrimonium Methosulfate (and) Cetearyl Alcohol), Punica Granatum Flower,Persea Gratissima (Avocado) Oil, Sodium Alginate, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, D-Panthenol, Parfum.


Użycie tego kosmetyku jest banalnie proste. Wystarczy pocierać kostkę w mokrych dłoniach, aż do wytworzenia piany, która trzeba wmasować w wilgotne włosy i skórę głowy. Żeby ponownie móc schować szampon do torebki przyda się podstawka pod mydło, na której postawimy wilgotną kostkę i pozwolimy jej wyschnąć.
Chciałam przeprowadzić jak najdokładniejszy i najlepszy test, więc po myciu nie użyłam odżywki ani maski. Mam włosy średnioporowate – czyli plączą się, są suche, mają tendencję do rozdwojonych końcówek, potrafią być suche. Dodatkowo w przypływie dziwnego pomysłu, poszłam do nowej fryzjerki zrobić sombre – są więc mocno przesuszone na końcach.

Po otwarciu opakowania, pierwsze wrażenie to takie, że szampon fajnie leży w dłoni i naprawdę pięknie pachnie. Zapach jest soczysty i słodki, a do tego ma fenomenalny skład.
Spienienie tej kostki nastręczyło mi trochę trudności, ale rozprowadzenie piany było łatwe. Zrobiłam sobie delikatny masaż skóry głowy i zostawiłam na chwilę kosmetyk na włosach. Po spłukaniu, wycisnęłam włosy w ręcznik i zostawiłam do naturalnego wyschnięcia, a dopiero później je rozczesałam. Tu było moje zaskoczenie, włosy rozczesywałam tak samo jak zwykłe – tu nie widziałam dużej różnicy, miałam natomiast wrażenie, że są w dotyku gładsze.  Początkowy zapach maliny na włosach się nie utrzymał, ale pachniały w dalszym ciągu czymś słodkim i przyjemnym.
Zaskoczenie przyszło później, bo włosy przestały się tak bardzo plątać w ciągu dnia i pozostawały świeże, przez 3dni. Zazwyczaj myję głowę co 2-gi dzień.

Koszt tej kostki to 35zł za 70g, producent rekomenduje użycie na 50myć, ale widziałam komentarze na forum, że jedna pani używała go ponad rok, więc cena jest kusząca! Do kupienia tutaj



Szampon w kostce Oczyszczający Skrzyp
Delikatny szampon w kostce ze spiruliną, inuliną, masłem shea, olejem ze skrzypu polnego i innymi bogatymi dla włosów składnikami. Ma delikatny ziołowy zapach i obficie się pieni.

INCI: Sodium Cocoyl Isethionate, Shea Butter, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Rassal (Montmorillonite) Clay, Vitis Vinifera Seed Oil, Equisetum Arvense Extract, Spirulina Platensis Powder, Inulin, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Salvia Sclarea Oil, Mentha Piperita Leaf Oli, Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Linalool*, Limonene*, Geraniol*.

* naturalny składnik olejku eterycznego uwzględniony w wykazie INCI zgodnie z 7 poprawką do Dyrektywny Kosmetycznej UE.


Ponownie po otwarciu opakowania, pierwsze wrażenie to takie, że szampon dobrze leży w dłoni i naprawdę przyjemnie pachnie. Zapach jest ziołowy, ale przyjemny, przebijają się przez niego nuty mięty pieprzowej, ale z takim słodkim aromatem. Ma także, jak jego poprzednik, świetny skład.
Tym razem zarówno spienienie kostki jak i rozprowadzenie piany było łatwe – tak jak obiecał to producent.  Podczas mycia zrobiłam sobie delikatny masaż skóry głowy i zostawiłam na chwilę kosmetyk na włosach. Po spłukaniu, wycisnęłam włosy w ręcznik i zostawiłam do naturalnego wyschnięcia, a dopiero później je rozczesałam. Włosy rozczesywałam tak samo jak zwykłe, w dotyku były bardziej wygładzone na całej długości. Nasada włosów mocniej się u mnie przetłuszcza, tym razem miałam wrażenie, że przy samej głowie są tempe i takie matowe w dotyku. Ziołowy aromat ustąpił, słodszym nutom. Miałam też wrażenie czystości skóry głowy, większej niż przy jego poprzedniku.
Włosy pozostawały świeże, przez 4 dni i myślę, że dłuższe jego używanie poprawi ich kondycję, a nawet wzrost dzięki zawartym składnikom.

Koszt i tu miłe zaskoczenie 29zł za 70g, czyli mamy rok mycia głowy w cenie 2 butelek szamponu drogeryjnego. Do kupienia tutaj






Burda Ksiażki: Agnieszka Lingas - Łoniewska - Kastor

Burda Ksiażki: Agnieszka Lingas - Łoniewska - Kastor

Cześć 😊 Przystojni mężczyźni, atrakcyjne kobiety, potajemne walki MMA, czy to nie brzmi intrygująco (przynajmniej dla tej żeńskiej części)? Zapraszam na spotkanie z niepokonanym Kastorem i jego mroczną tajemnicą.


"- Gdzie ja cię znalazłem, mała?
- W piekle.
- Cholernie ciekawe miejsce, samych fajnych ludzi tam spotykam."

 Konstanty Lombardzki jest niczym super bohater - w dzień odnoszący sukcesy biznesmen, należący do grona najbogatszych Polaków, w nocy zaś zawodnik nielegalnych walk MMA pod pseudonimem Kastor. Twardy, niepokorny i niepokonany – nie okazuje emocji, a ludzie potrzebni są mu do osiągania swoich celów.
 W opozycji do niego stoi Anita Sokół, tancerka i hostessa w firmie Polluksa, a od niedawna zasila także szeregi pracowników porządkowych, jego przyjaciela Kastora. Od pierwszego spotkania wpada w oko biznesmenowi i zauważają to wszyscy wokół. W końcu dochodzi do nieuniknionego i w wchodzą w związek, jednak tajemnice, które skrywają przeszkadzają im w zbliżeniu się do siebie.

„- Zrób, to Kastor. Dotknij mnie. Oczyść mnie. Pokaż im – szeptała i poruszała moimi palcami w swojej gorącej cipce.
- Zrób to sama. Załatw ich, mała – powiedziałem ochrypłym szeptem. Bawiła się moimi palcami, masowała nimi łechtaczkę i wyginała się do tyłu.”
 

 Bez zastanowienia się sięgnęłam po tę książkę, kiedy pojawiła się na portalu www.czytampierwszy.pl– po dobrym wrażeniu, jakie wywarła na mnie Randka z Hugo Bosym, nie dopuszczałam takiej klapy. Autorka skorzystała ze schematów – on przystojny i bajecznie bogaty, ona tak samo śliczna jak i przerażona, dziewczyna ze śródmieścia. Schematy nie są złe, jeśli ma się na nie dobry pomysł. W tym przypadku mam wrażenie, że książka była pisana na szybko, bez planu i jej potencjał nie został w pełni wykorzystany. Dodatkowo książka zawiera playlistę i dopisane utwory do każdego rozdziału – ten sam motyw widziałam już u Katy Evans w serii Manwhore.
 Bohaterowie są niedopracowani i po prostu płytcy. Nie poznajemy od razu ich całej historii. W prawie każdym rozdziale pojawia się wstawka z przeszłości, dzięki, której możemy ułożyć całą układankę. Jednak te wstawki z przeszłości, wprowadzają zamieszanie, trzeba się dosyć mocno skupiać na treści. Pomimo, że narracja jest pierwszoosobowa, a akcja dzieje się dwutorowo (raz z perspektywy Kastora, a raz Anity) to ich wewnętrzne przemyślenia i rozterki w żaden sposób do mnie nie trafiają. Sam sposób prowadzenia historii oczami Konstantego jest słaby, pisanie z pozycji „bad boya” nie jest mocną stroną autorki. Toporny styl i naprawdę sporo wulgaryzmów. Żeby budować męską postać, nie trzeba używać rynsztokowego języka, przykładem jest ostatnia książka Tomasza Duszyńskiego Glatz. Po raz kolejny okazuje się, że kobieta nie jest w stanie stworzyć realistycznego, męskiego bohatera z mroczną naturą. O ile opisywanie kochanków nie jest problemem, to druga strona mocno kuleje.
 Dialogi prowadzone pomiędzy bohaterami też nie wypadają ciekawie. Sztuczne, mało intrygujące, zwłaszcza motywacyjne przemowy, brzmią tu mocno komicznie. Zapowiadane napięcie jest nieodczuwane, bohaterzy raz się widzą, za chwilę już mieszkają razem i wyznają sobie miłość – i chociaż jest wiele książek z podobną historią bohaterów, to zazwyczaj czyta się to z wypiekami na twarzy. Anita w jednym momencie jest przerażona, w drugim spędza czas w łóżku z Kastorem. Jest po pierwsza część z serii Bezlitosna siła i nie wróży ona niestety najlepiej.

„- Dla mnie to też nowość i pewnie po drodze wiele rzeczy spieprzę, bo nigdy z nikim nie byłem – wyznał.
- Jak to? – Ścisnęłam rożek kołdry i patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami.
- W ten sposób. Nie byłem nigdy w związku.
- Chcesz być ze mną w związku? – Zamrugałam. Czułam w głowie kompletny chaos.”


Copyright © 2014 Patriseria , Blogger