Wydawnictwo Akronim: Adam Molenda - Fruwające Figurki(recenzja)
Cześć 😊
Często daję szansę mniejszym wydawnictwom, zwłaszcza, ze można trafić na
perełki wydawnicze. Już raz dzięki Wydawnictwu Akronim miałam możliwość
poznać twórczość Adama Molendy, pierwsze spotkanie było niezwykle udane, jak
będzie tym razem?
Artur Grono
to szanowany dyrektor liceum, pochodzący z rodziny z pedagogicznymi korzeniami,
właśnie otwierający przewód doktorski. Natomiast jego żona Barbara to ceniona
tłumaczka. Kryształowo uczciwi, wiodą swoje stabilne życie. Wokół wielu
znajomych otwiera firmy, bogaci się i naszych bohaterów ich bezpieczna przystań
zaczyna uwierać. Zaczynają marzyć o bogactwie. Pewnego dnia poznają Żyłów,
chociaż początkowo nie pałają sympatią do nowych znajomych, to utrzymują kontakty,
a nawet otwierają wspólny biznes.
Od początku wszystko idzie nie tak, Żyłowie
nie mają środków na wkład własny, więc rodzina Artura kupuje lokal i prawa do
niego zbywa na wspólników, którzy podkładają nieewidencjonowany towar, oszukują
księgi rachunkowe i zaczynają zadawać się z półświatkiem. Gronowie nie potrafią
połapać się w rachunkach, a długi i zobowiązania wobec kontrahentów rosną.
Dodatkowo pod namową swojego promotora Grono
zaczyna zdradzać żonę, by lepiej zrozumieć erotyczny kontekst swojej pracy
doktorskiej. Jest zafascynowany poligamią w jakiej egzystuje uczony.
Latające figurki to groteskowa alegoria współczesnego świata, gdzie wartości takie jak wykształcenie i kultura są zastępowane poprzez pogoń za pieniędzmi. Czytałam już inną książkę tego autora (Wietrzny Wojownik), należącą do gatunku young adult, która bardzo mi się podobała. Tutaj nie wiem czy autor chciał pokazać, że potrafi pisać także dla dorosłych czytelników, czy sprawdzić się w innym gatunku – jednak ta książka nie trafia w mój gust.
Wydaje mi się, że miała być to forma satyry.
Przejaskrawione charaktery i zdarzenia. Artur Grono jest wykształcony, ale ma
zero instynktu samozachowawczego. Każdy logicznie myślący człowiek już od
początku zwietrzyłby postęp, ale on dalej brnie w malignę. Jego żona Basia jest
nieobecna, jej rola pojawia się głownie w kontekście seksualnym.
Żyłowie można powiedzieć, że
występują razem. Józuś niewiele mówi, głownie pije i pali papierosy. Renata
jest obiektem żądzy seksualnej Artura i wydawać by się mogło, że całym mózgiem
operacji. Cała akcja jednak rozgrywa się
wokół Artura i myślę, że to on jest głównym bohaterem, a reszta jest
drugoplanowa. Mam wrażenie, że bohaterzy chociaż tworzą całkiem spójną
historię, to nie do końca są przemyślani. Niektóre postacie pojawiają się
pobocznie i nic nie wnoszą do akcji, a inne zaś swoją wielką rolę mają dopiero
pod koniec książki.
Wyolbrzymienie cech
negatywnych może jeszcze nie byłoby takie złe, gdyby nie wątek erotyczny. Rozpasanie
głównego bohatera, brak zasad moralnych jego promotora i życie w poligamicznym
związku, do tego słabe opisy seksu – wręcz komiczne, sprawiają, że ciężko
ocenić książkę całościowo. Zakończenie wprawiło mnie w nie lada konsternację.
Autor chyba nie do końca wiedział co chce stworzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi czytelniku, dziękuję, że dotarłeś aż tutaj. Czekam na Twoje zdanie w tym temacie, śmiało- będzie mi miło podjąć się dyskusji.