Wydawnictwo SQN : Marta Malinowska - Iluzja (recenzja)

Cześć 😊 Dziś na dobranoc mam dla was całkiem udany debiut Marty Malinowskiej. Widząca zapadając w trans, sprawiała wrażenie, że śpi. W tym transie potrzebowała przewodnika, który sprawował nad nią pieczę. Zapraszam na spotkanie z Iluzją.

„Są rzeczy nie do pokazania i nie do zrozumienia, które zawsze należą tylko do jednego człowieka i do żywiołów, bez względu na wszystkie magiczne więzi. Są po prostu rodzaje cierpienia, których żadnym sposobem nie da się wytłumaczyć.”



 Rena i Verę łączy osobliwa więź. Ona jest Widzącą, a on jest jej Przewodnikiem i ma ją chronić, kiedy  zapada w transy. Nie jest możliwe wieść im spokojne życie, nie mogą doskonalić swoich umiejętności w spokoju. Król Diogorii chce powiększyć swoje terytorium o królestwa Południa, a oni mają być jego narzędziem. Jednak by to było możliwe Vera przechodzi pranie mózgu, ma stworzoną całkowicie nową tożsamość i myśli, że jest Diogorką. początkowo nie dziwi jej, że nie ma wspomnień, ale z każdym transem zaczyna coś podejrzewać. Natomiast Ren pod groźbą śmierci, ma za zadanie pomóc jej w widzeniach oraz wydać swoich przyjaciół na pastwę najeźdźców. Przewodnik pamięta wszystko i to jest jego przekleństwem, kiedy docierają do jego rodzinnego miasta jest szansa, że ktoś pomoże Verze odzyskać pamięć. Niebezpieczeństwo wzrasta, gdy w buntownikach rośnie nadzieja odzyskania wolności.  On musi wykazać się cierpliwością, by chronić ich oboje. Czy nie jest jednak za późno?

 'Zmusiła się do uśmiechu. Niepojęte, naprawdę wierzył, że każdą rzecz można naprawić albo chociaż odkupić każde wyrządzone zło.
Jeśli istniały w świecie piękne błędy, to ten był najpiękniejszy z nich.'



 Iluzja, to kolejna powieść fantasy, która pozwala mi się rozkochać w tym gatunku. Magiczny klimat, otacza nas już od pierwszej strony, pierwszego wersu. Autorka nie jest oszczędna w słowach, z dokładnością opisuje miejsca i ludzi, pozwalając ruszyć wyobraźni. Robi to z wdziękiem i wyczuciem, nie zanudzając czytelnika.
 Fabuła jej oparta jest na wątku przewodnika i widzącej, chociaż opisane są także inne wydarzenia, a te postacie w pewnym momencie schodzą na bok, to w dalszym ciągu są centrum historii.
Podoba mi się kreacja postaci, kiedy jakaś się pojawia, to jest wprowadzona ze szczegółowym opisem, często podana jest jej geneza i wspomnienia bohaterów, z którymi już miała styczność, pozwala to zrozumieć zależności między nimi.  Dzięki temu zabiegowi, cała historia rozbudowana jest o dodatkowy czas. 
Co do samej akcji, to pomimo, że bohaterzy wyruszają w podróż to nie następuje wzmożenie działań. Rzecz nie rozgrywa się na polu bity, walką tutaj jest umysł. Przewodnik walczy, by widzącej nic się nie stało, a tym samym z samym sobą czekając na odpowiedni moment. Widząca natomiast wie, że ma nienawidzić swojego przewodnika, ale nie wie, dlaczego. Dodatkowo ciągle coś ciągnie go w jego stronę – co nie powinno się zdarzyć, bo jak jej wmówiono, jest Diogorką. Wewnętrzne rozmyślania są dobrze poprowadzone. Nie są rozwlekłe, dodają dodatkowego sznytu bohaterom.
 Jedyne co mi się nie podoba, to użycie współczesnych wulgaryzmów, kiedy Vera dostaje szału – myślę, że stworzenie jej jakiegoś magicznego słownika wulgaryzmów, pozwoliłoby jeszcze podkręcić klimat.
Zakończenie jest na tyle intrygujące i niespodziewane, że liczę na kontynuację.
Podsumowując, jest to bardzo udany debiut. Lekki styl autorki, niebanalny pomysł i konsekwencja, pozwolą Wam czerpać nieskrywaną przyjemność z tego spotkania.
Książka przeczytana dzięki serwisowi www.czytampierwszy.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku, dziękuję, że dotarłeś aż tutaj. Czekam na Twoje zdanie w tym temacie, śmiało- będzie mi miło podjąć się dyskusji.

Copyright © 2014 Patriseria , Blogger