Kwiaty Orientu: Sanmao - Saharyjskie dni (recenzja)
Cześć 😊 Dzięki www.czytampierwszy.pl często mam dostęp
nie tylko do małych, początkujących polskich autorów, ale także do szeroko
znanych za granicą pisarzy. Sanmao to tajwańska pisarka, zaliczana do klasyków
literatury. Ta fascynująca kobieta podróżowała po świecie, ale od najmłodszych
lat jej serce biło dla Sahary. Pewnego dnia udało się spełnić to marzenie i dzięki
temu powstały Saharyjskie dni.
‘Gdy po raz
pierwszy zjawiłam się na pustyni, chciałam być pierwszą na świecie kobietą,
która przemierzy Saharę. Kiedy mieszkałam w Europie, ta myśl spędzała mi sen z
powiek, bo na pustyni nie ma cywilizacji, a więc doświadczenia z podróży po
wszystkich krajach na niewiele się tutaj przydają.’
Książka
jest zbiorem autobiograficznych zapisków podzielonych na rozdziały. W ich
rozmieszczeniu nie ma jakiejś specjalnej chronologii, ale nie powoduje to
chaosu u czytelnika. Po prostu te historie się ze sobą przeplatają, w jakiś
naturalny sposób. Sanmao przedstawia nam jak ciężkie, surowe, a zarazem piękne
w swej prostocie było przebywanie na Saharze Hiszpańskiej. Ona nie będąca Europejką,
mająca męża Hiszpana, mieszkała wśród ludności tubylczej – Sahrawi.
Ze znanym sobie wdziękiem pokazuje
różnice kulturalne i opisuje ludność tubylczą. Pomimo zainteresowania ich
zwyczajami okazuje im szacunek, ale stara się także otworzyć ich oczy na świat.
Próbuje wnieść trochę tolerancji w świat stworzony prawami szariatu. Dlatego,
pewnego dnia zakłada w swoim mieszkaniu szkołę dla kobiet. Często niewykształconych
i nieobytych, a jedyną ich rozrywką jest opieka nad dziećmi i plotkowanie.
‘Po raz pierwszy zobaczyłam ten lud, który lubi ubierać się zawsze w ciemnoniebieskie szaty. Dla mnie to było wejście w krainę baśni z innego świata. […] W tym zapadłym, zacofanym i zabiedzonym miejscu życie rozkwitało równie bujnie jak gdzie indziej, nie walczyło resztką sił o przetrwanie. Dla ludów pustyni warunki i koleje życia w takim środowisku były czymś zupełnie normalnym.’
Pomimo,
że autorka po jakimś czasie zaczęła traktować pustynię jak swój dom, to wyraźnie
zaznaczała, że nie da się porzucić wszelkich różnic kulturowych. Sahrawi spali
na matach i byli oszczędni w umeblowaniu, ona zaś z mężem własnymi siłami
umeblowała całe małe mieszkanko jakie udało im się wynająć i przyozdobiła je na
modłę europejską.
Sanmao była bardzo wesołą i otwartą na innych
osobą. Jej serce przepełniał głód przygód oraz empatia. Dzieliła się tym co
miała. W swoich opowieściach nie szczędzi fantazyjnych opisów oraz wtrąceń z
chińskiej literatury. To czyni całość bardzo przystępną, ale także wręcz magiczną,
a co najważniejsze nie zanudza czytelnika. Najbardziej podobał mi się opis
wizytacji u rodziny męża i poradnik dla synowej - jak postępować z teściową.
Całość czyta się jak baśń, jest magicznie.
Musi być bardzo ciekawa ta książka, chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTak, jest warta uwagi :)
UsuńZapowiada się na ciekawą lekturę.
OdpowiedzUsuńJest magiczna, jak baśń😉😍
UsuńChętnie po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPolecam❤️
Usuń