Wydawnictwo Albatros: Beth O'Leary - Współlokatorzy

Cześć 😊 Wczoraj, w sumie to już dzisiaj, nie spałam do 2:00 godziny, bo tak wciągnęli mnie Współlokatorzy i ich historia. Tiffy i Leon się nie znają, ale w jednym mieszkaniu i łóżku sypiają. Przezabawna i pełna ciepła komedia romantyczna, której nie sposób odłożyć na półkę.

'Irytująca babka, bez dwóch zdań. No i kobieta, co może się nie spodobać Kay. Ale dzwoniły jeszcze tylko dwie osoby: pierwsza pytała, czy mam coś przeciwko oswojonym jeżom (odpowiedź: nie, dopóki u mnie nie mieszkają), a druga to na sto procent handlarz narkotykami (nie, nie jestem przewrażliwiony – gość chciał mi sprzedać prochy podczas naszej rozmowy).'

 
 Tiffany, a właściwie Tiffy, ma nie lada zagwozdkę. Musi wyprowadzić się od byłego chłopaka, pomimo, że ciągle wierzyła, że do siebie wrócą. Zawsze tak było, ale tym razem przyprowadził do domu nową dziewczynę i nie ma już odwrotu.
 Leon pilnie potrzebuje pieniędzy, jego brat przebywa w areszcie, a nocne zmiany nie przynoszą takiej dużej ilości gotówki, by opłacić rachunki za prawnika. Postanawia zarobić na wynajmie, ale jest jeden problem, mieszka w małym, zagraconym mieszkanku.
 Życie tej dwójki krzyżuje się, kiedy ograniczone fundusze Tiffy, doprowadzają ją do nietypowego ogłoszenia. Do wynajęcia mieszkanie w godzinach 18:00-8:00 i w weekendy – czyli czas, w którym Leon przebywa w pracy. Chociaż dla znajomych tej pary to absurd, oni podejmują wyzwanie. Jest tylko jeden warunek, mają się nigdy nie spotkać. Los bywa przewrotny, te dwie potencjalnie obce osoby dzielą ze sobą łóżko, a pewnego dnia zaczynają pisać do siebie liściki i gotować sobie nawzajem. Trwają w tym samym miejscu, ale w innych strefach czasowych. Dzięki obserwacji otoczenia, poznają swoje zwyczaje. Czy dojdzie do złamania podstawowej zasady rządzącej tym układem?

'Podchodzi bliżej, swobodnie i bez pośpiechu. Czasami dostrzegam w nim niespodziewaną pewność siebie – nieczęsto ją okazuje, ale kiedy to robi, nie mogę mu się oprzeć. Gdy mnie całuje, robi mi się jeszcze cieplej.'
 
 
 Współlokatorzy jest pełną ciepłą i humoru historią. Autorka stworzyła bardzo przemyślanych bohaterów, których nie sposób nie lubić. Dialogi czyta się z przyjemnością, a każda z postaci w książce jest barwna i ma swoje określone miejsce.
Tiffy jest ekscentryczką, nosi kolorowe, z założenia niepasujące do siebie ubrania, jest głośna i nie sposób jej nie zauważyć dzięki wysokiej posturze. Ogniste włosy współgrają z jej temperamentem.
Pracuje jako redaktora w wydawnictwie, a w stresujących momentach dużo piecze. Jej jedynym mankamentem jest jej były, zazdrosny chłopak Justin.
Leon to całkowite przeciwieństwo dziewczyny, to introwertyk. Nie lubi hałasu, zwracania nadmiernej uwagi i niewiele mówi. Większość ma go za samotnika i mruka. Jednak tak naprawdę jest bardzo uczuciowy i troskliwy, zwłaszcza w stosunku do pacjentów w hospicjum, w którym pracuje.
Postacie w trakcie całej akcji przechodzą przemianę, Tiffy staje się mocno pewna siebie, pomimo wcześniejszych złych wspomnień, uświadamia sobie, że to nie ona była problemem w poprzednim związku. Leon rozlicza się ze swoją przeszłością, rozkwita i staje się bardziej otwarty.
Na uwagę zasługują poboczni bohaterowie, tacy jak Mo i Gerty, którzy pomimo ról drugoplanowych mocno odciskają swoje piętno na głównym wątku.
 Autorka zwraca uwagę na poważny problem przemocy psychicznej w związku, jaką stosował Justin. Na podstawie przeżyć Tiffy i wspomnień, tworzymy całą układankę. Symptomy, charakterystyka i opis jak sobie radzić z agresorem, jest ważną lekcją i przestrogą. Często ofiary nie wiedzą, że nimi są dopóki się nie uwolnią od przeszłości. W prosty sposób pokazane są różnice pomiędzy miłością, a przyzwyczajeniem, miłością, a obsesją. W opozycji do tego stoi obraz wręcz romantycznej miłości, gdzie partnerzy dbają o siebie, a pożądanie jest elementem związku, nie obowiązkiem.
 Napięcie, które powstaje pomiędzy postaciami jest naturalne, nie jest wydumane, czy sztuczne. Nie pojawiają się typowe sceny seksu, ale bliskość pomiędzy bohaterami opisywana jest w bardzo dobrym stylu, nie jest wulgarna i nie wprawia w zażenowanie.
Mogę polecić z czystym sumieniem.
 



3 komentarze:

  1. Świetna książka, czytałam ją kilka tygodni temu i miło wspominam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzięłam ją jako przerywnik pomiędzy zleceniami i żaluję, że już się skończyła :)

      Usuń
  2. Często mam ten sam problem i tylko dorzucam książki do listy lub biblioteki legimi😉
    'Dziewczyna z Brooklynu' czeka rok😂

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku, dziękuję, że dotarłeś aż tutaj. Czekam na Twoje zdanie w tym temacie, śmiało- będzie mi miło podjąć się dyskusji.

Copyright © 2014 Patriseria , Blogger