K.A. Figaro - "Prosty układ' (recenzja)
Cześć 😊 Pogoda za oknem nie nastraja pozytywnie,
chociaż z drugiej strony, jest czas na czytanie. „Prosty Układ” jest debiutem zarówno
autorki jak i wydawnictwa Foksal, które stworzyło nową serię Liptick Books.
Łucja by odpocząć od zgiełku wielkiego miasta
postanawia odwiedzić rodziców. Od pierwszego dnia postanawia także nadrobić
zaległości towarzyskie, wszak nie była w domu dwa miesiące. Podczas spotkania z
przyjaciółką w obskurnym miejscowym barze, poznaje Dymitra, który swoją
arogancją nie przypada jej do gustu. Obłędnie przystojny mężczyzna jest
przyzwyczajony, że dostaje to na co ma ochotę, zwłaszcza, że pomagają mu jego
finanse. Tym razem chce Łucję, ma obsesję na jej punkcie od samego początku.
Powrót do Warszawy nie sprawia, że dziewczyna
ma spokój. Wszędzie, gdzie się pojawia spotyka tego mężczyznę. Wszystko zmienia
moment, w którym Łucja po imprezie zostaje prawie zgwałcona, a jej wybawcą jest
Dymitr. Od teraz patrzy na niego łaskawiej, jednak przełom nastąpi dopiero
kiedy po nocy w domku, położonym w nadmorskiej miejscowości. To tam Dymitr
zaproponuje jej pewien układ.
Czy dziewczyna będzie w stanie rozdzielić
uczucia od pożądania?
Lubię erotyki i tego nie ukrywam, czytałam
lepsze lub gorsze, ale ten jest dramatycznie zły.
Cała akcja to skopiowane pomysły z innych
książek. Ona biedna, piękna studentka, on młody bogaty i ze spaczoną
przeszłością.
Bohaterzy są płytcy, a dialogi są bardzo
sztuczne i słabej jakości. Masa wulgaryzmów, dla których nie ma uzasadnienia.
Głównym ich zajęciem jest imprezowanie, oznaką dorosłości ‘palenie fajek’. Dobrze,
że jest określony ich wiek, bo wykreowane są na nastolatki, jeśli nie mentalne
dzieci. Rozmowy jakie ze sobą prowadzą bardziej pasują do marginesu
społeczeństwa, a nie młodych wykształconych i często majętnych osób.
‘Wpuściłam dziewczynę do środka. To,
jakie dźwięki wydawała podczas załatwiania się i jak pachniało, spowodowało, że
dostałam mdłości. – Na litość boską! Roksi!
- No co? Zachowujesz się tak, jakbyś w życiu nie robiła tego co ja teraz.
- No co? Zachowujesz się tak, jakbyś w życiu nie robiła tego co ja teraz.
- Boże! Chce stąd wyjść!
Zasłaniałam dłonią swoje usta i nos.
- Jeszcze chwila. Kac – kupa górą! -
krzyknęła, chichocząc.'
Postacie zwracają się do siebie zdrobniale w najgorszy
możliwy sposób; kochanieńka, perliczku etc. Sama Łucja jest niekonsekwentna, nie chce
mieć nic wspólnego z Dymitrem, ale biegnie na każde jego zawołanie. Oddaje mu
się pod wiatą na schodach, przy leśnej ścieżce -wszędzie tam, gdzie on tego
chce. Utarczki słowne jakie z nim prowadzi świadczą o niedojrzałości emocjonalnej,
w chwilach zburzenia mówi do niego: per ‘ogrze’ (serio?!).
Dymitr
natomiast ma obsesję na jej punkcie, ale od razu mówi, że nie zmieni się dla
niej. W dalszym ciągu uprawia przygodny seks z każdą napotkaną dziewczyną. W ogólnym rozrachunku traktuje Łucję przedmiotowo, jak zabawkę do spełniania jego zachcianek.
Jest kilka rozdziałów, kiedy akcja jest
ukazana z jego strony, co więcej, zwraca się on bezpośrednio do czytelnika
opisując swoje uczucia. Nie wiem co ma na celu ten zabieg, bo w sumie nie wnosi
nic ciekawego do powieści.
Sceny
seksu są żenujące. Bez przemyślenia, często zamiast budować napięcie wprawiają
w osłupienie.
‘Dymitr, cholera
jasna! Uspokój się! Jeszcze ktoś wejdzie do windy.
Spojrzał bardzo
głęboko w moje oczy, poczułam się naga.
Szczerze? Mało mnie
to interesuje. – Uśmiechnął się. – Zapakuję cię.
- Co zapakujecie? –
Kompletnie go nie rozumiałam.
- Mam ochotę cię
zapakować. – Uśmiechnął się chytrze i podniósł brew ku górze.’
Historia
się nie klei. Bohaterka prawie zostaje zgwałcona, a chwilę później, kiedy tylko
dojeżdża do mieszkania uprawia gorący seks. Próba gwałtu nie zostaje nigdzie
zgłoszona, karę w późniejszym czasie wymierza jeden z bohaterów.
Autorka
wykorzystała całe spektrum nazewnictwa damskich i męskich genitaliów,
zaczynając od płatków kobiecości do muszelek.
‘Czekając na jego
przyjaciela, nie spodziewałam się tego, że Dymitr zacznie lizać moje dziurki…’
Łucję za każdym razem ‘zalewają soki’,
które ciekną jej po nogach. Dosłownie czekałam na kałuże i na pośliźnięcie.
Opisy miejsc są pobieżne, nie chodzi tu o
rozwlekanie na kilka stron, ale w ten sposób buduje się klimat.
Co
do warsztatu pisarskiego autorki, to po prostu go nie ma. Książka nie jest
także zabawna pomimo usilnych prób. Czyta się źle, męczyłam się ponad tydzień,
a skończyłam tylko dlatego, że musiałam ją zrecenzować.
Jedyne co jest tu profesjonalne to
okładka, czekam aż któraś polska autorka przerwie to pasmo i napisze dobry
erotyk.
Książka odebrana za punkty w portalu www.czytampierwszy.pl (jest jeszcze kilka dostępnych egzemplarzy).
nie moja bajka :)
OdpowiedzUsuńNie każdy musi wszystko lubić :)
Usuń