Wydawnictwo SQN: Anna Fifield - Wielki Następca. Niebiańskie przeznaczenie błyskotliwego towarzysza Kim Dzong Una

Cześć :) Trochę Was zaniedbywałam ostatnimi czasy, ale niestety - koronawirus zmienił dużo rzeczy.
Nie została przedłużona mi umowa w firmie, przez cięcie kosztów. Jednak nie ma tego złego, bo udało mi się znaleźć nową pracę z lepszym wynagrodzeniem. Ostatnie dwa tygodnie to był czas szkolenia  i wdrożeń - zdalne wdrożenie nie jest takie bezproblemowe. Teraz jednak wracam na dobre tory i już dziś mam dla Was świetną książkę pt. Wielki Następca. Niebiańskie przeznaczenie błyskotliwego towarzysza Kim Dzong Una, wydaną nakładem. Wydawnictwa SQN, a dostępną na portalu www.czytampierwszy.pl


Korea Północna była państwem-satelitą ZSRR i co zabawne, przetrwała jego rozpad. Do dnia dzisiejszego mieszkańcy karmieni są reżimem i propagandą sukcesu. Każde najmniejsze sprzeciwianie się władzy, może skończyć się karą więzienia, a nawet utraty życia. Wielu z nich próbuje szczęścia w ucieczce, niektórym się udaje.
Kim Dzong Un (Dzong Un to imię) jest trzecim pokoleniem, które zarządza krajem. Namaszczony przez swojego ojca Kim Dzong Ila na “Wielkiego Następcę” w 2009 r., przejął rządy po jego śmierci w 2011 r. Nikt nie wierzył, że uda mu się utrzymać władzę. Pomiędzy mianowaniem, a przejęciem władzy minęło zaledwie dwa lata, więc nie do końca udało się stworzyć partii legendę, która mogłaby zadowolić lud. Dlatego trzyletni okres żałoby, który ustalił jego ojciec, przeznaczył na szerzenie swojej propagandy.
Anna Fifield zaczyna swoje wprowadzenie od podróży do Korei, a nie jest to łatwe. Koreańczycy bronią zaciekle bańki mydlanej jaką udało im się stworzyć i nie często pozwalają na wizyty zachodnich reporterów, którzy mogliby odnieść się krytycznie do sytuacji w kraju. Udaje jej się uzyskać wizę, dzięki zaplanowanym rozgrywkom sportowym.


Podoba mi się, że autorka nie skupia się tylko na postaci Dzong Una, a prowadzi nas w przeszłość. Już od samego momentu kiedy Kimowie, dostali się do władzy. Dzięki podróży przez trzy pokolenia tego rodu, możemy obserwować także życie w Korei. Nie boi się pisać o wielkim głodzie, reżimie, widowiskowych, karach śmierci przeciwników polityki partii i tych, którzy musieli swoją ofiarę ponieść, by system nie legł w gruzach. Kiedy Koreańczycy umierają z głodu, oni jedzą kawior
Wszystko to okraszone jest propagandą. Zmieniane były daty narodzin, miejsce, a nawet wiek Kimów - po to by dopasować ich do obrazu namaszczonego przez bogów. W świat idzie wizja Korei jako krainy mlekiem i miodem płynącej, jednak nie wierzy w to nikt, oprócz samych mieszkańców. Wydawane są książki na chwałę Dzong Unowi, w których można się dowiedzieć, że władał bronią już w wieku sześciu lat, a nikt nie był w stanie z nim wygrać.
Co zaskakujące, nikt z Zachodu nie wierzył, że utrzyma on władzę, a z drugiej strony liczono, że może zapoczątkuje jakieś zmiany poprzez europejskie wykształcenie. W wieku 11 lat Dzong Un dołączył do swojego brata w szwajcarskiej prywatnej szkole, gdzie pod przykrywką pobierał nauki. Wszyscy wokół myśleli, że chłopiec, który niedawno się pojawił jest synem jednego z dyplomatów, zaskakiwało ich natomiast, że nosił buty, na które niewielu było stać - Nike air Jordan, związane z jego kolejną pasją. Przyszły wódz Korei uwielbiał amerykańską koszykówkę, do tego stopnia, że zamiast siedzieć w książkach, wolał rozgrywać mecze.
Tak do końca to żadna z początkowych przepowiedni się nie sprawdziła; Dzong Un w dalszym ciągu rządzi, a kraj doczekał się tylko lekkie odwilży. Co nie poprawiło bytności mieszkańców w dużym stopniu.
 Pisarka przeprowadziła naprawdę pracochłonne i rzetelne śledztwo. Latała po całym świecie szukając informacji, spotykając się ze świadkami. Dotarła do rodziny władcy, bliskich współpracowników czy zwykłych mieszkańców, którym udało się uciec i wieść normalne życie poza reżimem. Czytała wywiady, opracowania. Robiła wszystko, czym charakteryzuje się dobre, dziennikarskie śledztwo i reportaż.
 Na uwagę zasługuje także wydanie książki w twardej oprawie oraz przypisy. Przypisy w reportażach z SQN to coś fantastycznego; znajdują się na końcu całej książki i są naprawdę wyczerpujące. Podaje są wszystkie źródła, z których korzysta autor: artykuły, dokumenty, książki - a wszystko to podzielone na rozdziały.
Na pochwałę zasługuje praca tłumacza i wprowadzenie, gdzie tłumaczy transkrypcję imion przyjętą w naszym kraju. Grzegorz Gajek robi świetną robotę - krótko mówiąc. Całość czyta się świetnie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku, dziękuję, że dotarłeś aż tutaj. Czekam na Twoje zdanie w tym temacie, śmiało- będzie mi miło podjąć się dyskusji.

Copyright © 2014 Patriseria , Blogger