Wydawnictwo Annapurna: Mia Słowik - Jak zostałam pakistańską żoną.
Cześć 😊
Kolejny długi weekend – więc podrzucam recenzję. Bardzo lubię książki, które
niosą ze sobą prawdziwą historię. Głód podróży jaki w sobie mam ciągnie mnie w
okolice Ameryki Południowej, więc z przyjemnością, sięgam po taką literaturę.
Jak zostałam peruwiańska żoną to prawdziwa
historia Mii Słowik, która próbuje odnaleźć swoją ścieżkę życiową. Kobieta
rzuca studia, swoją pierwszą pracę (z umową!) zaledwie po miesiącu i za
pieniądze, które otrzymuje od babci na święta kupuje bilet do Kolumbii,
w jedną stronę. Sprawczynią tego wszystkiego jest Mirella – terapeutka, która
zajmuje się ustawieniami systemowymi.
Mia trafia do niej, bo próbuje
‘naprawić’ siebie – rodzina, sprawia, że ma poczucie odmienności, niską
samoocenę i nie czuje się dobrze w jej towarzystwie.
Już na miejscu okazuje się, że całkiem dobrze
sobie radzi. Początkowo zatrzymuje się w domu narzeczonej znajomego – tam
szkoli angielski i stamtąd wyrusza w dalszą podróż m.in. na plantację
Mario. Zderzenie z trudami życia w
puszczy, nie przeraża jej. Przedziera się po zmroku przez leśne ścieżki,
wkracza na tereny dzieciństwa narodowego czy szuka Szamanów w buszu.
Po Kolumbijskim okresie trafia do Peru – bez
pieniędzy i bez perspektyw. Nocleg u
dużo starszego mężczyzny, który żyje sztuką, przeradza się w romans. Podróżują
razem, kiedy przyjeżdża do Peru jej matka, ona rozstaje się z Artim i po
niedługim czasie wraca do Polski. Niestety niespodziewana ciąża i konflikt
rodzinny, ponownie ciągną ją do Ameryki Łacińskiej. Mia z nową rodziną zamieszkuje
w Limie, wśród, byłej rodziny jej męża – tu różnice pomiędzy życiem w Kolumbii
są znacznie nasilone. Obawa o swoje bezpieczeństwo, ponownie ściąga ją do
ojczyzny, teraz jednak w trójkę – czy w końcu znajdzie swoje miejsce i uda jej
się wypełnić przeznaczenie.
Wśród opisów trudów podroży możemy doczytać
jak bohaterka się zmienia. Z prostej, zakompleksionej dziewczyny, wyrasta
odważna globtroterka. Książkę czyta się lekko, jest dużo wstawek historycznych,
fenomenalne i plastyczne obrazy przyrody, ale także opisane trudy życia
codziennego.
Jak zostałam peruwiańska
żoną jest barwną i humorystyczną historią o poszukiwaniu swojego ‘ja’ i
stawianiu czoła wyzwaniom, które są nam rzucane. Nasza bohaterka ma ogrom szczęścia,
pomimo przeciwności losu, zawsze udaje się jej wyjść obronną ręką z kłopotów i
życiowych zawirowań.
Z drugiej jednak strony
odczuwam smutek, bo gdyby postawa rodziny była inna – Mia dziś, nie byłaby w
tym miejscu. Nie musiałaby walczyć z kompleksami, z obniżoną samooceną i nie czułaby
się ‘inna’.
Polecam wszystkim, głodnym pięknych
krajobrazów i zabawnych historii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi czytelniku, dziękuję, że dotarłeś aż tutaj. Czekam na Twoje zdanie w tym temacie, śmiało- będzie mi miło podjąć się dyskusji.