Wydawnictwo Wielka Litera: Margaret Atwood - Opowieść podręcznej
Cześć :) Mam nadzieję, że to już koniec i niedługo będzie można już całkowicie powrócić do swoich aktywności. Podobno od połowy czerwca mają otworzyć granice. Teraz jednak wolny czas można spędzić z Netflixem lub książkami. Skoro piszę o tych dwóch rzeczach, to ostatnio w moje ręce (oczywiście dzięki www.czytampierwszy.pl) wpadły książki, na podstawie których powstał serial.
Freda jest podręczną w Gileadzie. Jej zadaniem jest po prostu rodzić dzieci. Co dwa lata zmienia dom, w którym mieszka i rodzinę, której ma dać potomstwo. Raz w miesiącu spotyka się z Komendantem, by począć dziecko. Ich zbliżenia nie mają żadnej namiastki intymności i odbywają się w obecności innych osób. Z jednej strony jest pogardzana, a z drugiej otoczona szacunkiem - w zależności czy pod bezkształtną suknią odznacza się ciążowy brzuch.
Na co dzień nosi czerwoną suknię i tzw. skrzydła - nakrycie głowy, które skrywa jej oblicze przed okiem innych. Jeśli nie jest w ciąży to robi zakupy, podczas codziennych wizyt na targu. Jednak nikt nie nawiązuje z nią przyjaźni, nikomu nie wolno jej dotknąć.
Nie zawsze jednak tak było. Freda pamięta, że miała inne imię, mogła prowadzić auto i mieć pieniądze w banku. Zamiast sukni, nosiła szorty i topy. Co się więc wydarzyło, że teraz żyje jak niewolnica?
Jestem zachwycona tą książką i muszę napisać to już na samym wstępie. Autorka fenomenalnie tworzy, realistyczną Republikę Gileadu. Wykreowany jest każdy najmniejszy szczegół, począwszy od planu miasta i najbliższego otoczenia. Dokładne opisy strojów, obyczajów, reguł i praw tworzą bardzo plastyczny i łatwy do wyobrażenia sobie obraz. Problemy jakie spotykają to społeczeństwo, klasyfikacja i terror są namacalne. Postacie i ich uczucia są tak prawdziwe, że ma ochotę się krzyczeć ze złości lub płakać z bezsilności. Częściej jednak to drugie, zwłaszcza, że na próżno szukać ratunku, czy sprawiedliwości.
Początkowo irytowała mnie Freda i jej przemyślenia. Nie rozumiałam do końca jej potrzeby dotyku, wręcz bolesnego zainteresowania bliskością. Z każdą kolejną stroną i poznaniem jej własnej historii, zaczynałam wczuwać się w jej postać i rozumieć, niektóre zachowanie. Jednak hart ducha i trzeźwy umysł jakim się oznaczała zaskakiwał. Dzięki wrodzonemu sprytowi udało jej się kilkukrotnie osiągnąć namiastkę normalności.
Podoba mi się kontrast jaki użyła autorka, zestawiając bieżące wydarzenia, ze wspomnieniami. Przeplatające się między sobą wątki, nie do końca znajdują swój finał. Brakuje mi wyjaśnienia kilku kwestii, by ubrać w całość tę opowieść. Mam nadzieję, że czytając kolejną część 'Testamenty' uda mi się poznać satysfakcjonujące zakończenie.
Myślę, że ta powieść ma bardzo dużą symbolikę. Pokazuje co się dzieje jeśli do władzy dostanie się radykalizm i jak łatwo zboczyć samemu z utartej ścieżki. Z drugiej strony przez swą surrealistyczność pokazuje współczesny świat. Ile kobiet rezygnuje z siebie dla męża, staje się gospodyniami, podczas gdy mąż spełnia się zawodowo. Ile kobiet oddaje całą władzę mężczyźnie, zarówno tę finansową jak i decyzyjną - one stają się niejako meblami, w swoim życiu, które ktoś przestawia. W mojej opinii podręczne i chęć posiadania dzieci za wszelką, to symbolika pędu i stworzenia modelowego życia, które inni będą podziwiać i naśladować. Nie liczą się uczucia, liczą się pozory.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi czytelniku, dziękuję, że dotarłeś aż tutaj. Czekam na Twoje zdanie w tym temacie, śmiało- będzie mi miło podjąć się dyskusji.